Pisane przy akompaniamencie piosenek z playlisty przeznaczonej na deszczowe wieczory, takie jak ten.
- NiePoczytalna02
- 10 lis 2019
- 3 minut(y) czytania
Dziś chyba będzie smutno. I nawet nie będę ironiczna. Niespotykane, prawda? Ano tak. Jestem tylko człowiekiem, kochany Czytelniku. Pąklem na kadłubie podświadomości, czy jak to tam szło (nie, nie bredzę. Naprawdę jest takie wyrażenie. Chyba z The Fault in Our Stars). (Bóg jeden wie, czemu nie mogłam tego napisać po polsku). (Czy to logiczne, robić aż trzy nawiasy pod rząd?) (No dobrze, pewnie będę taka jak zawsze. Ironia to moje drugie imię. Żartuję. Nie mam drugiego imienia. Mam za to zajebiste imię z bierzmowania. Ale to tylko dla wtajemniczonych).
Zobaczymy, jak rozwiną się moje chore myśli.
Jestem pod wrażeniem, jak wszystko może iść w tak złym kierunku i na dodatek, jak WSZYSTKO NARAZ może iść w tak złym kierunku. Może nie dosłownie wszystko, ale większość spraw się kompletnie poplątała. Najgorsze są te sprawy, które poplątały się we mnie. W moim biednym, zmaltretowanym, zdezorientowanym, ale dzielnie bijącym serduszku. Ach, ach.
Zauważyłeś, że ja tu głównie narzekam na mój ciężki, niewdzięczny los? Raczej się nie zdarza bym pisała w taki uroczy, radosny, optymistyczny sposób. A wiesz dlaczego?
Bo życie, do ciężkiej cholery, nie jest urocze, radosne i optymistyczne. Ot co.
Przepraszam, może trochę mnie poniosło. Obiecuję, na więcej razy zadbam o czystość naszego pięknego języka ojczystego. But, you know, i'm only human...
Właśnie. Human. Mój kochany human.
Miałam napisać o moim liceum. Drżyjcie zatem, Ludzie Ze Szkoły ;). Albo po prostu też załóżcie blogi i zemścijcie się na mnie. Nakręcajmy tą spiralę nienawiści. No dalej.
Dobra, dobra, stop. Nie ma mowy o żadnej nienawiści. Przynajmniej na razie. Biorąc pod uwagę moją pasję w postaci wkurzania wszystkich wokół...
Ale nie, nie, nie. Nie tym razem. Potrzymam was jeszcze troszkę w napięciu, przyjaciele. Ciekawe, czy ktoś z was to w ogóle czyta? A może tak naprawdę przez cały ten czas wołam w próżnię? Świetnie. Pokrzepiająca perspektywa.
Ale, ale. Miało być smutno. A czemu? By zapewnić sobie równowagę psychiczną. Od rana do popołudnia byłam taaaka radosna. Psychopatycznie wręcz. Zatem łzy i "Hello darkness my old friend" zostawiłam sobie na wieczór. U mnie jest zazwyczaj skrajność. Albo jestem bardzo (stanowczo za bardzo) wesoła, albo kompletna załamka. Rzadko zdarza się stan pośredni. Powodzenia wszystkim osobom, które muszą mnie codziennie znosić. Podziwiam waszą cierpliwość. I dzięki za zrozumienie.
Wiem, że wszystko się ułoży. Że za jakiś czas nie będę nawet pamiętać, czym tak bardzo się przejmowałam itd. No dobra, raczej będę to wszystko pamiętać, bo ogromną wadą mojej dobrej pamięci jest nieumiejętność wymazywania irytujących, i to najmniejszych (NAJMNIEJSZYCH, OKAY? WSZYSTKICH) szczegółów. Zwłaszcza tych, których pamiętać nie chcę. Myślisz, że chodzi o szczegóły związane ze szkołą, nauką? Ha! Chciałabym.
I, mój Boże, słowa. Dlaczego ludzie nie uważają na słowa? Dlaczego szafujemy słowami jakby były czymś pospolitym i powszednim? Pewnych rzeczy po prostu nie mówimy, jeśli nie jesteśmy ich pewni, okay? To nie jest tak, że wciśniesz "usuń" i będzie w porządku. Niestety.
Mam wrażenie, że kiedy piszę tutaj o różnych sprawach, za każdym razem wymierzam je tak naprawdę po części w samą siebie. Że piszę o tym co mam do zarzucenia przede wszystkim (ale nie tylko!) sobie. Jestem troszkę masochistką. Czasami lubię się pomęczyć. I rozdrapuję wtedy wszystkie rany. Cudownie, doprawdy.
Ale hej! Będzie dobrze. Ja zawsze się trzymam. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, piękny, okrutny świecie. Zostanę tu jeszcze przez chwilę.
Spróbujmy przetrwać listopad. Jeden z dotkliwszych wrzodów na dwunastnicy roku.
Pan Tuwim miał rację.
Listopad to w gruncie rzeczy idealny miesiąc dla masochistów takich jak ja.
Do zobaczenia, mój drogi Czytelniku. Nie daj się zwariować. Pamiętaj, i tak wszyscy umrzemy.
Tym optymistycznym akcentem żegnam was i zapraszam ponownie.
Cudowne słowa. Takie prawdziwe, stety lub niestety.
"Bo jestem jednym z tych duchów wędrujących bez końca. Nie potrzebuję dróg, a ból jest tylko prostym kompromisem żebyśmy mogli wyciągniąć z niego to, czego chcemy"
Dziękuję, te słowa bardzo wiele dla mnie znaczą. Kiedyś jeszcze wyjdziemy na prostą... Ale i tak najbardziej wzruszyłam się tym "skuhwysynem" ;)
bo prawdziwy artysta wyraża emocje w swoich dziełach, na jego twórczości opierają się emocje, a żaden skuhwysyn nie może wtedy przeszkadzać! nie, to nie jest żaden cytat. dla mnie jesteś artystką, która wyraża swoje emocje, inni tego nie zrozumieją jeżeli nie potrafią wyrazić swoich emocji na tyle, by pokazać je światu, JESTEŚ WIELKA <3