top of page

Moja mała depresyjka, czyli jak ludzie wpędzają się w depresję?

  • Zdjęcie autora: NiePoczytalna02
    NiePoczytalna02
  • 26 cze 2019
  • 3 minut(y) czytania

Mam wrażenie, że ostatnio wszystko działa za szybko. Nawet nie ma czasu żeby pomyśleć. Dlatego zróbmy sobie krótką przerwę.

Spróbujmy się zastanowić- skąd właściwie ten smutek, skąd ta depresja?


To bardzo proste.


Nie dbamy o siebie tak, jak powinniśmy. Owszem, istnieją odnowy biologiczne, spa, a ,,wielki świat" mówi przecież, że mamy korzystać z życia, brać dla siebie jak najwięcej. Za każdą cenę. Bo nam się należy. No bo się należy, prawda? Teoretycznie, owszem.


Wgapiamy się jak ostatni idioci, za przeproszeniem, w nasze kochane ekrany. Ekraniki. Ekranusie. Nasi najlepsi przyjaciele. Nigdy nas nie opuszczą. Wystarczy podłączyć do ładowarki- i już, gotowe. Tak, ekrany są potrzebne. Dają wiele możliwości. Czasem aż za dużo. Ale nie możemy z nich zrezygnować! Wszyscy teraz ,,siedzą" niemal 24 na dobę na telefonie! To jest teraz normalne. Teoretycznie, pewnie jest.


Popisujemy się na potęgę. Musimy stale udowadniać, że jesteśmy silni, niezależni, cyniczni. My, młodzi. My, ludzie XXI wieku. My, którzy nie znamy uczuć, a kiedy nikt nie widzi, gotujemy się od środka z żalu. My, którzy mamy wszystko, a tak naprawdę... nie mamy nic. Cały czas udajemy. Popisujemy się. Przed innymi i przed sobą. Jestem twardy. Zapalę tego szluga, wypiję to piwo. Boże, czy naprawdę nie wiemy, że to ZAWSZE zaczyna się od jednego piwa?! Jesteśmy zbyt dziecinni, by pojąć, że dorosłość nie polega na udawaniu kozaka. Dorosłość to odpowiedzialność. My, młodzi nie jesteśmy odpowiedzialni. Nie wszyscy, ale znaczna większość, niestety. A tak bardzo chcemy być ,,dorośli". Chcemy być traktowani jak dorośli. Teoretycznie, tak właśnie jest.


Może teraz trochę praktyki, co?


Ranimy- zostajemy ranieni.

Zadajemy i przyjmujemy ciosy.

Krwawimy.

Wrzeszczymy z rozpaczy, kiedy nikt nie może nas usłyszeć, a potem mamy żal do siebie i innych, że zostaliśmy niewysłuchani.

Gotujemy się z rozczarowania, żalu, nieprzebaczenia, poczucia winy.

Jesteśmy sobą, gdy nikt nie patrzy, bo uważamy, że my jako MY jesteśmy niewystarczająco ,,fajni".

Ukrywamy nasza rozpacz w blasku komórkowych ekranów, topimy je w czymś mocniejszym, spalamy w papierosach i innych świństwach.

Zajmujemy się przesadnie swoim fizycznym wyglądem, czasem kosztem naszej kondycji duchowej, psychicznej.

I tak codziennie.

No, naprawdę można dostać od tego depresji.


Ale to nie tylko my sami wbijamy się w depresję. O nie. Ludzie pomagają nam w tym, jak mogą. Najsmutniejsze jest to, że najbardziej mogą nas skrzywdzić ci, którzy są najbliżej nas. Albo POWINNI BYĆ najbliżej. Bo często dystans fizyczny nie ma tak dużego znaczenia, jak ten budowany wewnątrz, w psychice.

Szkoda, że jest tyle rozbitych rodzin. Szkoda, że tyle dzieci pada ofiara przemocy- fizycznej i psychicznej. Kiedy rodzic wyładowuje swój strach i gniew, i rozczarowanie na dziecku, na współmałżonku- to jedna z największych tragedii. Bo to jest jak spirala. Niełatwo to zatrzymać. Uwierzcie mi.


Ale nie zostawię Was w takim nastroju, kochani. Bo, wiecie co?

Nadzieja jest zawsze.

Serio, jeśli to czytasz, to pewnie jeszcze żyjesz, tak? No więc mówię Ci- jak skończysz to czytać, wyłącz komórkę, laptopa, komputer, i idź na spacer. Najlepiej z psem. Jeśli nie masz dostępu do psa, pobaw się z kotem. Wiesz, jak najłatwiej poprawić sobie samopoczucie? Przytul kota. To takie urocze stworzenia. Sięgnij po książkę, którą od zawsze chciałeś przeczytać. Spotkaj się ze znajomymi. Zrób ciasto. Znam dobry przepis na ciasto kokosowe, chętnie się nim z Tobą podzielę.

Masz w rodzinie kogoś, kto bardzo Cię rani? Nie martw się, ja też. Jeśli chcesz, możemy o tym pogadać. Nie wahaj się do mnie napisać. Raczej nie rozwiążę Twoich problemów, ale problem podzielony na dwie osoby jest podobno o połowę mniejszy, wiesz?


Mnie osobiście najbardziej pomaga rozmowa. Ale czasem nie mam siły nic mówić. Wtedy idę do kościoła.

Wiesz, to nie przejdzie od razu. Czasem trzeba czekać 30 lat na zmianę. Ale i tak myślę, że warto się starać.


Kochani, nadzieja jest zawsze. Nawet, jeżeli uważasz, że to głupio brzmi. Nawet, jeżeli już dawno ją straciłeś. Nie rezygnuj z życia, nie odbieraj sobie nadziei. Chociaż spróbuj.


Pozdrawiam,

Wasza Niepoczytalna.




ree

ree

 
 
 

Comments


Subskrybuj

  • facebook

©2019 by (Nie)Poczytalni. Proudly created with Wix.com

bottom of page